Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

ott - mir


ott_-_mir
Ottsonic, 2011


1. One Day I Wish To Have This Kind Of Time
2. Adrift In Hilbert Space
3. Owl Stretching Time
4. Squirrel And Biscuits
5. A Nice Little Place
6. Mouse Eating Cheese
7. The Aubergine Of The Sun

Oto nadszedł "Mir". Czołowy chillozaur Twisted Records odbił od zakręconej szajki, która popadła w indie-szaleństwo z okazji kapeli Younger Brother i postanowił przetrzeć nowe, nieznane mu wcześniej szlaki. Rezultatem jest album, który ukazał się najpierw na płaszczyźnie internetu dzięki platformie Bandcamp, a dopiero później w fizycznej formie jako kompakt. Wszystko odbyło się bez udziału jakiejkolwiek wytwórni i z pełną kontrolą samego artysty. I choć do samego wydania albumu artysta podszedł dość eksperymentalnie, tak w kwestii zawartości muzycznej albumu spodziewajmy się znajomego, sprawdzonego stylu a'la Ott, choć trzeba zaznaczyć, że tym razem muzyk postanowił dodać do menu kilka innowacji, które nie psują całościowego odbioru albumu, a wzbogacają jego walory w uszach odbiorcy.

Start z "One Day I Wish To Have This Kind Of Time", gdzie towarzyszy nam głos Alana Wattsa, to znajome nam terytoria muzyczne Otta. Jest nastrojowo, lekko refleksyjnie i melancholijnie, a zarazem wesoło i psychodelicznie. Artysta po raz kolejny pozwala sobie na pełen luz, a zewsząd otacza nas frywolny, lekki i skapany szczodrze w słońcu styl znany chociażby z pierwszego albumu "Blumenkraft". Kontynuowany jest on szczególnie w utworach "A Nice Little Place" oraz "Mouse Eating Cheese". O ile "Skylon", poprzednia płyta Otta, mogła wydawać się nieco mdła, tak tutaj twórca w pełni zrehabilitował się prężnym materiałem; materiałem, który nie kopiuje wcześniejszych produkcji, zapożyczając jedynie to, co w stylu muzyka najlepsze, a buduje coś nowego, ciekawszego, dorzucając do świata Otta nowe elementy, takie jak glitch i dubstep, nie będące wcześniej składową jego płyt. Zwolennicy tychże będą w siódmym niebie, zaś osoby, które na codzień nie obracają się w tego typu klimatach, nie będą miały powodów do narzekań, gdyż wszystko zostało przeprowadzone z głową. Czuć je bardzo wyraźnie w kilku utworach ("Adrift In Hilbert Space", "Owl Stretching Time" i "Squirrel And Biscuits") i trzeba dodać, że dość nieinwazyjnie łączy się z brzmieniem reprezentowanym artystę. A że od tego brzmienia łatwo się uzależnić wie każdy, kto posmakował albumu. Nie trzeba dodawać, ze replay w tym przypadku to rzecz obowiązkowa.

Ott wypracował sobie dobrze kojarzącą się markę już dawno temu i potwierdził to tym jakże sympatycznym albumem. Przeciętniaków tu z pewnością nie uświadczymy. "Mir" to dobry wybór w kwestii lżejszej muzyki, szczególnie na leniwy, słoneczny dzień. Trzymam kciuki, żeby kolejny album był równie udany, jak najmniej odtwórczy, a jak najbardziej twórczy. Na zakończenie pozwolę sobie pożyczyć zdanie kumpla: aż chce się wyjść na łąkę i łykać słońce garściami.

Templar