Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

shulman - aLive


shulman_-_aLive
Aleph Zero Records, 2012


1. Transmissions In Bloom (ALive Mix)
2. Mia Nihta Mono Den Ftani (ALive Mix)
3. Invention (ALive Mix)
4. Omar Faruk Tekbilek & Steve Shehan - Ya Bouy (Shulman ALive Remix)
5. Sub6 feat. Michele Adamson - Ra He'ya (Shulman Alive Remix)
6. I Dive (ALive Mix)
7. Mother Nature (ALive Mix)

Może zacznijmy od tego, ze to właśnie tak powinny brzmieć poprzednie Shpongle... albo przynajmniej staruszek Younger Brother. Właśnie takiej płyty mi brakowało. Podchodziłem do tego albumu jak do zupełnie niezależnego "produktu", gdyż wypada nadmienić, iż zawiera on wersje live utworów już znanych z dyskografii Shulmana, odpowiednio przystrzyżone do wersji instrumentalno-orkiestrowej. Jak to wszystko wyszło? Chyba najlepiej jak tylko mogło.

Juz pierwszy numer rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości. Niesamowite pejzaże ułożone z fenomenalnych dźwięków gitar, chwytającego za serce pianina, czy oczywiście niesamowitych synthów - wszystko uwieńczone nieprawdopodobnym rozwinięciem i monsunowym finałem. Jeden z lepszych kawałków downtempo, jakie słyszałem od lat... Zdecydowanie tak! Drugi kawałek to najlepsza, najbardziej pozytywna i roześmiana melodia, jaką słyszałem w szeroko pojmowanym psygraniu od kilku lat. Poprawia humor momentalnie. Doświadczamy jej w rozmaitych kombinacjach i gdy mamy już dość, utwór morfuje w piękne etniczno-arabskie serenady wygrywane na bębnach, aby za chwilę znowu pochwycić nas w wir kapitalnego motywu przewodniego, który zresztą powraca pod sam koniec w aksamitnej aranżacji zagranej na flecie. Ulalaa! Po pierwsze, wszystko zostało nagrane z użyciem grupy muzyków. Mamy tutaj klasyczne gitary, trąbki, rozmaite instrumenty klawiszowe, żywą perkusję, saksofon, cudne egzotycznie brzmiące shehnai, zorne i ney (rodzaje fletopodobnych dmuchaczy), czy wreszcie całą masę niesamowitych, soczystych i świeżych jak nie będę już pisał co ;) syntezatorów! :) Aż chce się wyć z radości, płyta jest niewiarygodna i przepełniona radością do życia. Po drugie - mieszanka psychedelicznego rocka, jazzu, arabsko-indyjsko-etno klimatów, eklektycznych cudactw i sporej dawki goa-radości? Wszystko mamy właśnie tutaj. Po trzecie wreszcie, mamy tu niesamowita jakość dźwięku i brzmienia. Słuchanie tej płyty to czysta przyjemność dla duszy. Po czwarte - remiksy i kolaboracje. Steve Shehan, Omar Faruk Tekbilek, Ishq, Eatliz, Michele Adamson czy wreszcie Sub6 pokazują, że wciąż można wydać czysto psychedeliczny album chwytający to wszystko, co kochamy w tej muzyce. Remiks "Ra Heya" Sub6, przy którego oryginale bawiliśmy się kilka dobrych lat temu, jest jednym z lepszych i ciekawszych remikserskich dokonań od lat. Nie często zdarza mi się to pisać. W dodatku nadzwyczajnie smaczna perkusja i energetyczny kop pomimo spokojnego wydźwięku całości - czysty geniusz. Podobnie czułem się odsłuchując pierwszy (a później drugi, piaty, setny...) raz drugi album Shpongli. Pamiętacie tą magię? Wszyscy zastanawialiśmy się co się z nią stało. Cóż, nie zginęła. Po prostu zmieniła formę. ;) Nie ma się co rozpisywać - trzeba słuchać. U mnie na pętli odkąd tylko wpadła do czytnika. ;)

Panie i Panowie, jak dla mnie to downtempowa płyta roku. Nie sadze by pojawiło się coś mogącego jej zagrozić. Zapomnijcie o Szpongielkach czy Yanger Brader - mamy Shulmana.

JetMan