Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

sundial aeon - symbiosis


sundial_aeon_-_symbiosis
Impact Studio Records, 2015


1. Stratospheric Polar Clouds
2. Spacewalker
3. Lunar Sunset Theatre
4. Elemental
5. Vernal Equinox
6. Metronome
7. Blue Flame
8. Synchronicity (ManMadeMan Remix)
9. Light Impressions
10. Apocalyptic Performance

Sundialowcy z uporem maniaka powracają co jakiś czas z porcją świeżych chilloutowych brzmień. I chwała im za to, bo to co robią, robią dobrze. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego audio-płodu z łona ich autorskiego labela. Sygnowany tytułem "Symbiosis" krążek raczy nas dziesięcioma produkcjami, które balansują między chilloutem i pokrewnymi klimatami, od czasu do czasu zahaczając śmiało o transujące rytmy. Liczba 10 podkreśla nie tylko tracklistę płyty, ale przede wszystkim 10-lecie działalności projektu Sundial Aeon. Składa się na to nielichy bagaż twórczości, bowiem na koncie grupy jest siedem wydanych albumów, autorska składanka, udział na kilkunastu kompilacjach, jak również bycie poddanym procesom remikserskim przez kolegów z branży na swoich płytach (tu kłaniają się E-Mantra i Kyoto).

Przez lata Sundial Aeon wypracowali swój rozpoznawalny styl. Nadużywane w świecie muzyki elektronicznej chwyty, szczególnie jeśli mowa o jej psychodelicznych gatunkach, stają się zwykle nużące. I choć za kolejny album zabrał się ten sam, gwarantujący wysoki poziom, skład twórczy, to jednak maksymy o powielaniu samych siebie miały pełne prawo pojawiać się w głowie odbiorców. Tutaj jednak kluczowe dla grupy zagrania i motywy sprawdzają się należycie i można je śmiało wpisać w tak zwaną "konwencję". Siła albumu tkwi więc w stosownym podejściu do zdartych klisz, dzięki czemu nawet oklepane do bólu motywy niosą powiew świeżości. Trio Dan, Raiden i Scann-Tec wie w końcu nie od dziś jak należy kleić muzyczne spoiwo relacji głośnik-odbiorca dla stałych bywalców chilloutowych salonów wszelkiej maści. Pokusiłbym się o także stwierdzenie, że styl tego projektu muzycznego naprawdę dojrzał. Poprzez jego romanse z klimatami śmiało zahaczającymi o ilustracje dźwiękowe do gier bądź filmów, album pokazuje, że artyści nie boją się serwować słuchaczom z większą pewnością coś więcej niż tylko garść leniwych nutek do pozalegania na sofie czy w hamaku. Już inicjujący album porządny strzał w postaci "Stratospheric Polar Clouds" pokazuje walory nie do końca uspokojonej muzyki spod znaku Sundial Aeon, a wszystko w podniosłej otoczce zachęcającej do dalszej podróży w głąb płyty i siebie. I tak oto kiedy trzeba, muzycy rozpinają dokoła nas płachtę przenikającego dźwięku, nadając naszemu doświadczeniu posmak obcowania z kosmosem przy akompaniamencie lekkiego downtempo (dziarski "Spacewalker", subtelnie zanurzający w tajemnicach przestrzeni kosmicznej "Luna Sunset Theatre", czy nieco ckliwy, acz w pełni urokliwy "Light Impressions"), by zaraz uderzyć miarowym bitem, odpowiednio operując na poletku transu (czego najlepszymi przykładami niech będą "Vernal Equinox" czy bezceremonialny "Blue Flame"). Wśród zaprezentowanych na albumie motywów najlepiej prezentują się moim zdaniem te, które nie tylko nawiązują do poprzednich dokonań artystów, ale które również przyśpieszają nieco tempo. Nie od dziś wiadomo, że twórcy spokojniejszych klimatów tworzą świetne transidła, czego przykładem niech będą Aes Dana i Asura. Twórczość Sundial Aeon tętni życiem również poprzez kooperatywy z innymi uznanymi artystami. Tym razem padło na współpracę z jedną z legend, mianowicie brytyjskim projektem ManMadeMan. Nierozłączny duet Sonya Bailey i Paul Baguley wziął na warsztat utwór "Synchronicity" pochodzący z albumu "Analysis". Ten nieco retrospektywny numer robi pozytywne wrażenie, a osobistym smaczkiem dla mnie jest jego parafraza klimatu i brzmień zawartych na płycie "Zorba" autorstwa pobocznego projektu chłopaków z GMS o tej samej nazwie. Przyczepiłbym się jedynie do dwóch słab(sz)ych elementów albumu. Pierwszym z nich jest utwór "Elemental", który, w przeciwieństwie do reszty utworów, nie wykorzystuje w pełni możliwości sundialowych brzmień i akcentów, przez co na dłuższą metę nuży i piastuje stanowisko banalnego zapychacza płyty. Drugim będą brzmienia gitary, która pojawia się w końcowej partii utworu "Metronome". Przyznam, że nie do końca współgra to z resztą, jednak plus należy się za wprowadzenie do gry bardziej zadziornych motywów i pewną innowacyjność.

Album podaje słuchaczowi świeżość nowego materiału, ale również z pewną pokorą oddaje hołd dźwiękowych historii zawartych we wcześniejszych produkcjach. I choć brzmi to jak suchy frazes, napiszę, że dla fanów tej ekipy jest to lektura wręcz obowiązkowa, a dla tych, którzy za "chilli-gili" niespecjalnie przepadają, jest to dobry argument za tym, żeby zainteresować się twórczością Sundiali i pokrewnych im projektów. Zamiast łapać się za głowę i gubić w pytaniu "To już 10 lat?", polecam złapać za słuchawki i żwawo nacisnąć "Play". Panom z Sundial Aeon gratuluję, kłaniam się w pas i życzę z kolei kolejnych owocnych 10 (i wielu więcej) lat.

Templar