Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

violet vision - heaven underground


violet_vision_-_heaven_underground
BNE, 2008


1. Intro
2. Glow
3. Stefy - Chelsea
4. Roundly
5. Try Harder
6. Blue Ma
7. Oforia - Headed For Infinity (Violet Vision Remix)
8. Heaven Underground
9. Fortean
10. Just Asking
11. Fnac Punks
12. Yeled
13. Izabo - Cook Me (Violet Vision Remix)
14. Fnac Punks (S.T. Louder Rmx)
15. Outro

Violet Vision to kapela, która identyfikowana jest z izraelską sceną psychedelic trance, mimo że tak naprawdę nigdy nie grali muzyki, jaką z tym krajem zwykliśmy kojarzyć. Na rynku pojawili się na początku tego wieku i już przy pierwszych produkcjach zaskakiwali swoimi dziwacznymi, ale czasami bardzo trafionymi pomysłami. Cały czas związani byli z oficyną BNE, na łamach której właśnie ukazał się kolejny album.

Po albumie "Heaven Underground" nie spodziewałem się czegoś skonkretyzowanego, zdawałem się bardziej na element zaskoczenia. ;) I już pierwszy odsłuch takowe po części wywołał. Płytka ta potwierdza bowiem coraz większe zainteresowaniem niektórych artystów psytransowych mainstreamem. Niekiedy przejawia się to w postaci prostackich utworków pasujących do każdej stacji czy reklamy telewizyjnej, a z innej strony w chęć eksperymentu i łączenia klimatów psychodelicznych z innymi, również nieco bardziej przystępnymi. Chociaż fakt, transowości to jest już wtedy niekiedy bardzo mało, za przykładem choćby ostatniego albumu Infected Mushroom. "Heaven Underground" to przede wszystkim płyta nie dająca się sklasyfikować w jakiś jeden określony gatunek. Sporo tam łamańców, gdzieś można wyczuć jakiś house'owy feeling, elementy transowości, rocka itd. itd. Jednak ogólny charakter tego miszmaszu to jej radiowo, pigułowo-garażowe właściwości. Po pobycie na Wyspach co jakiś czas miałem okazję zorientować się jaki typ dźwięków można tam usłyszeć i przyznam się, że niektóre kawałki Violet Vision bardzo dobrze mogłyby tam pasować. Sporo w nich bowiem niepokornych młodzieżowych klimatów, które w połączeniu z często stosowanymi wokalami sprawiają, że możemy mieć do czynienia z błyskotliwymi gwiazdkami kilku audycji. Psytransowi puryści pewnie w tym momencie spisali tą płytkę na straty. I mają rację, ponieważ z muzyką tą ma ona raczej niewiele wspólnego. Ja ją traktuję w nieco ogólniejszym muzycznym mniemaniu a dzięki temu, że zawsze lubiłem eksperymentować, jest kilka wpadających mi w ucho kawałków. Mam tutaj na myśli przede wszystkim remix "Headed For Infinity" do znanego z wydanego pod tym samym tytułem albumu Oforii. On, jak też "Fnac Punk", przypominają mi fajne transowo-progresywne łamańce, którymi kilkukrotnie zaskoczył mnie angielski duet Hybrid. Bardzo fajnie sprawdziły się one podczas kilkukrotnego przesłuchania w domu czy w trakcie przejażdżki na rowerze. Podobnie ma się sprawa z przestrzennym i jakby rozmarzonym "Heaven Underground", który przypomina poniekąd bigbeatowo psychodeliczne wariacje The Chemical Brothers. Z innej strony do "zluzowania cyców" służą jajcarskie kawałki pokroju "Blue Ma" z oldschoolowymi gitarkami i tekstem "I feel, I don't feel", czy przede wszystkim remiks do powalającego inteligencją tekstu "Cook Me". No ale żeby nie było, kapela zwraca też uwagę na klimat, czego przykładem może być gitarowy, stonowany i nieco industrialny "Try Me", w którym swój wokal dodał współpracujący czasami z duetem Loud (Drive Records) Omri Klein.

Prawdopodobnie fakt, że nie mam za często do czynienia z tego typu dźwiękami, spowodował, że znajduję na albumie kilka rzeczy dla siebie. Nie spodziewałem się czegoś bardzo psychodelicznego i dobrze, bo od wszystkiego co nawet najlepsze trzeba czasami odpocząć. Trochę żałuję kilku komercyjnych i bardzo krzykliwych zapędów, ale ostatecznie i tak do albumiku wracam co kilka dni. Jako ciekawostka kilka kawałków jest w sam raz, ale na długo nie wytrzymałbym przy takiej muzie.

Amnesia