Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

dJ choice 1


dJ_choice_1
Eurosun Media Corp., 1996


1. Etnica - Trip Tonite
2. Metal Spark - Greasy
3. Z To A - Next Stop Oblivion
4. Empirion - Narcotic Influence
5. Astral Projection - Enlighted Evolution
6. Rhythmystec - Cathexis
7. Etnica - Starship 101
8. Tromesa - Pasma Czasu
9. Three State Logic - Secret Not For Long
10. Power Source - Granada
11. Art Of Silence - 4:34 Am

Wydana w 1996 roku kompilacja "DJ Choice vol. 1" to jedna z garstki składanek transowych wydanych nad Wisłą. Kawałki te słyszałem już na różnych płytach, zaś samą kompilację (dostępną również na kasecie) szczęściem wyłuskałem kiedyś w hipermarkecie spośród niekończącego się stosu mało ambitnych produkcji pokroju "Viva Supa Dupa Hiper Mega Volume Cwajtałzent". Przechodząc do samej płytki to zaistniała ona za sprawą DJa Dreddy'ego, istniejącego w tamtych czasach w świadomości niektórych rodaków nie tylko jako didżej, ale również połowa raczkującego wtedy duetu Tromesa. Tomek zebrał tu i zmiksował bardzo przystępne i dobre kawałki, które są sukcesem tej płyty. Z perspektywy czasu nie są to może najświeższe utwory, gdyż każdy z nich ma już swoje lata, jednak nadal miażdżą w jak najbardziej pozytywny sposób. Trzeba dodać, że dla wielu osób pozycja ta stanowi pierwszy kontakt z muzyką psytrance. Kontakt jak najbardziej udany, bowiem na płycie przewijają się chociażby takie znane i cenione nazwy jak Etnica, Astral Projection, czy wzmiankowana Tromesa, jeden z czołowych projektów transowych znad Wisły, w który to zaangażowany był sam kompilator. Już na początek zaserwowano nam jeden z dwóch markowych kawałków Etnici, czyli "Triptonite" - utwór "i do tańca i do różańca". To najprawdopodobniej jeden z pierwszych utworów tej włoskiej grupy, jaki kiedykolwiek usłyszała większość z nas. Pojawiające się później jeszcze w innych formach muzyczne dzieło wraz z upływem czasu osiągnęło status kultowego. Nie inaczej jest z kolejnym na tej płycie kawałkiem Etnici pt. "Starship 101", wyciągniętym prosto z realiów ich płyty "Alien Protein". Znajdziemy tu też polski akcent w postaci Tromesy i ich utworu "Pasma Czasu", a także stary dobry szlagier Power Source - każdy kto zetknął się z tym izraelskim duetem na pewno miał kiedyś styczność z fenomenalnym numerem "Granada". Nie obyło się też bez udział królów izraelskiego goa, czyli Astral Projection i jednej z ich najbardziej znanych produkcji zatytułowanej "Enlightened Evolution". Tych kawałków nie trzeba dłużej przedstawiać. Dla niejednego polskiego miłośnika psytransu, a w szczególności jego goa-odmiany, kompilacja ta była pierwszym wydawnictwem z tą muzyką z jakim miał do czynienia. Pierwszym nośnikiem tej niesamowitej muzyki, która porażała jeszcze nie zaznajomione z tematem uszy i umysły. Tajemnicza i jakże inna od całej reszty muzyka oczarowywała swoją konstrukcją i rozkochiwała w tym nowym, niesamowitym świecie dźwięków. Głęboki wydźwięk poszczególnych kawałków odkrywał przed słuchaczem nowe horyzonty, prowadząc go ostatecznie do coraz to nowszych produkcji i projektów transowych, a także na pierwsze imprezy o tym profilu. Czy zamieszczone na niej utwory przetrwały próbę czasu to już inna sprawa, ale najistotniejszym w przypadku tej płyty elementem jest jej niewątpliwa kultowość. Wydawnictwo to pokazało psytranserom co to za muzyka i za co można ją sobie umiłować. A jest za co: melodyjne, kosmiczne, wyobcowane bądź cybernetyczne światy różnych maści, kwaśne korytarze, szykowne tła, soniczne labirynty, dźwiękowe manipulacje i masę innych rzeczy, które brzmią tak zjawiskowo, że kiedy już raz wessie nas ten temat to ciężko się uwolnić. Dla niektórych będzie to posmak pierwszych imprez transowych na jakich był, dla innych pierwsze loty w nieznane pod słuchawkami w zaciszu domowym. Nie jest istotne czy utwory brzmią dzisiaj tak jak kiedyś, ponieważ zewsząd jesteśmy zalewani zupełnie innymi dźwiękami i podejściem do produkcji transowych, przez co nasze ówczesne podejście do muzyki w pewnym sensie się zaciera. Najważniejsze jest to, że utwory miały i mają w sobie to coś - nie do końca zdefiniowany, w pełni subiektywny pierwiastek magii, która pozwalała odbiorcy uwierzyć w zupełnie inny świat, gdzie łatwo jest szybko skoczyć na krańce wszechświata nie opuszczając fotela lub transowego parkietu. Jeśli weźmiemy pod uwagę mijające nieubłagalnie lata, czasami naturalną rzeczą jest to, że szkoda nam tej magii, która zdaje się gdzieś ulatywać. W takim przypadku należy załączyć sobie tą płytę i być może ponownie znajdziemy się w momencie, kiedy zadawaliśmy sobie nasycone pozytywnym wydźwiękiem pytanie "Co to u licha jest?", sącząc z pełnym skupieniem na twarzy każdy dźwięk i oddając się bez reszty elektronicznej mantrze.

Templar