Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

forever psychedelic


forever_psychedelic
Matsuri Productions, 1998


1. Digitalis - Telepresence
2. X.I.S. - Shadows and Flashes
3. Space Cat - Space Cats
4. Prana - Kollage
5. Freeman vs. Liquid Metal - Liquid Noise
6. Quirk - Dark Matter
7. Deflo - Naked
8. Scare Electric - Grind
9. Dendron - Sun-God

No i pora dobić Was kolejną starusieńką pozycją wydaną przez SPV Poland na licencji uzyskanej z Matsuri. Na samym początku jako chorego estety ;) moją uwagę przykuła całkiem ładna okładka kompilacji - szczególnie jej tylna część. Zaczynamy delikatnie, bo pan Seb Taylor jako Digitalis serwuje nam dość łagodną podróż w swoim "Telepresence"... miłe i niezbyt zapadające w pamięć, jakbym to już gdzieś słyszał. Zdecydowanie za mało zróżnicowany jak na te ponad siedem minut trwania utworu. Przy X.I.S. jest lepiej, podoba mi się pierwsza, stylizowana na mroczną, minuta, a i dalej wszystko rozwija się zupełnie porządnie. Od dwieście czterdziestej sekundy dźwięki nabierają rozpędu, a później dochodzą milutkie gitarowe riffy. Kosmiczny Kot przemówił do mnie dopiero poprzez niektóre numery stworzone na potrzeby albumu "Power Up", natomiast w przypadku "Space Cats" mu się to zupełnie nie udało. Bez rozwodzenia się - nudno, schematycznie i monotonnie, chociaż zagorzałym fanom Algranatiego może się spodobać. Jeśli jeszcze nie znacie "Kollage" Prany, to chyba pomyliliście adresy internetowe. :) Warto się z tą pozycją zapoznać chociażby ze względów czysto historycznych. Osobiście nie przepadam za twórczością Tsuyoshiego, drażni mnie jego mocno przewidywalny styl, który jak dotąd spodobał się jedynie w przypadku innego projektu Suzukiego - Joujouki. Plusy to sympatyczne wejście bębnów w piątej minucie. Minusy - cała reszta. Tak jak niektórzy mogą zarzucać ubóstwianym przeze mnie Astralnym brak postępu, tak i ja robię to w odniesieniu do dzieł Prany, z których połykam jedynie album "Geomantik". No cóż, wg mnie postęp wsteczny. :) Piąty numerek okazał się zaskakująco dobrym - sporo ciekawych rozwiązań... a także końcowe / początkowe sample pochodzące z filmu "Mars Attack!" nie pozwalają się nudzić. Szóstka zasługuje na odstęp i osobny akapit :) - "Quirk - Dark Master". Proszę Państwa, oklaski! Coś pięknego! Przypomina mi stare, dobre czasy odkrywania Goa-trance dobrych kilka lat temu. Użyto wilgotnych syntezatorków, (jeśli ktoś choć minimalnie siedział w tworzeniu elektroniki, wie czym się różni "suchy" dźwięk od "mokrego" :)) co dało efekt porównywalny do hm hm... pamiętacie taką starą grę wydaną m.in. na Amigę "Project-X" spod dłuta ekipy TEAM-17? Tam w main-menu leciała właśnie mocno zakręcona, (dzisiaj już oldschoolowa :)) muzyczka. "Dark Master" przypomina (oczywiście, znacznie lepszej jakości i bardziej transowo) właśnie tamte czasy. Zdecydowanie polecam, szkoda tylko, że jest stosunkowo krótki, ale porządne pozycje zawsze są ZBYT krótkie. Deflo natomiast niczym mnie nie zachwycił. Uwagę zwróciłem jedynie na ładnie wpleciony damski wokal. Tak samo było zresztą w przypadku kolejnych dwóch pozycji - ot rutynowe transiki. W sumie owa kompilacja nie jest żadną rewelacją, trzy (drugi, piąty i szósty) utwory na dziesięć okazały się dla mnie miłą odskocznią od rzeczywistości. To jest zaledwie 1/3 całej zawartości płytki - zbyt mało, żeby móc to komuś rekomendować.

Ocena: 4/10

JetMan