Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

god save the machine


god_save_the_machine
TIP World, 2006


1. Raja Ram & Lucas - Intro
2. Eat Static & Lucas - Primitive Earthlings
3. Tristan & Lucas - Porcupine
4. Dickster & Lucas - Living Dangerously
5. Laughing Buddha & Lucas - Binary Bonanza
6. Aphid Moon & Lucas - We Are Your Friend
7. Hallucinogen & Lucas - Pipeworm
8. Queens Park Derangers - Create A Hippy
9. Prometheus & Lucas - Nerve Centre
10. Sybarite - Liquid Lunched

Hallucinogen, Eat Static, Tristan, Prometheus, Laughing Buddha... Aż dziw bierze, że taka smakowitość wyszła pod szyldem TIP World. Przez związek ze złotą przeszłością w postaci TIP Records, wytwórni, która co rusz wypuszczała muzyczne psychodeliki pierwszej próby (X-Dream, Psychopod, Sandman...), oczekiwania co do jej nowego wcielenia o nazwie TIP World były duże. Niestety, z czasem oficyna naczelnego flecisty Shpongle pogrążyła się w odmętach tandety prezentowanej przez 1200 Mics i dyskotekową izraelską chałę. Na szczęście agenci w służbie jego psychodelicznej mości nie zasypiali gruszek w popiele i tak oto światło dzienne ujrzała kompilacja "God Save The Machine", której piastunem jest Lucas O'Brien, DJ i zarazem jeden z głównych reprezentantów wytwórni. Do dziś nie wiem jaki był jego udział w tworzeniu poszczególnych utworów, być może wszystko ograniczało się do przynoszenia kawy artystom. Istotny jest dla mnie jednak fakt, że na mój muzyczny ruszt trafiło odpowiednio przyprawione i zróżnicowane danie, które kryje w sobie moc wrażeń dla podniebienia.

Po krótkim delirycznym wstępie zaserwowanym przez Raja i Lucasa przechodzimy do konkretów. Szlaki przecierają wierni tematyce kosmitów Eat Static wraz ze swoją dynamiczną produkcją o nazwie "Primitive Earthlings". Pozycja ta z łatwością skopie tyłki każdemu opierającemu się tym zwariowanym dźwiękom białkowcowi. Wielowątkowy utwór "Porcupine" odpowiada na pytanie dlaczego Tristan jest ulubieńcem wielu miłośników psytransu. Typowe dla pana Cooke'a blaszane brzmienie w zestawieniu z mistrzowsko poprowadzonymi zmianami akcji stawiają jego utwór na podium zwycięzców tego krążka. Dalej Dickster (członek legendarnej kapeli Green Nuns Of The Revolution) ciska w naszą stronę "Living Dangerously", prawdziwą torpedę spowitą kwaśnymi oparami i jadowitym, złowieszczym klimatem. "Binary Bonanza" to stabilna, nieco monotonna propozycja od Laughing Buddhy, ex-członka projektu Cosmosis. Z pewnością można było uczynić ten utwór bardziej atrakcyjnym, a tak otrzymaliśmy przeciętniaka. Na szczęście przed nami prawdziwe emocje. Aphid Moon pokazuje w czym rzecz i tak oto płyta nabiera ponownie kolorów wraz z nastaniem o wiele żywszego od poprzednika "We Are Your Friend". Hallucinogen, kolejny z weteranów sceny, poprzez organiczny utwór o nazwie "Pipeworm" po raz kolejny pokazuje, że mimo upływu lat wciąż ma przepis na dobre muzyczne frykasy i potrafi uraczyć odbiorców przednim psytransem. Jednocześnie ten niezwykle sugestywny i plastyczny utwór nieśmiało przybliża nam kierunek, jaki mógłby obrać Posford na trzecim albumie Hallucinogena, gdyby tylko chciał się pokusić o jego realizację i wydanie. Następujący po nim Queens Park Derangers to projekt, w którego skład wchodzą Jeremy Van Kampen (Laughing Buddha), główny sprawca całego zamieszania, czyli Lucas O'Brien oraz Jules Hamer alias Aphid Moon. Niestety ich wspólny numer wypada trochę blado w zestawieniu z paroma innymi utworami i ostatecznie można przykleić mu etykietę typowego wypełniacza płyty. Godny podziwu jest natomiast "Nerve Centre" Prometheusa, prawdopodobnie jeden z najlepszych utworów w dyskografii Benjamina Vaughana. Zmontowany na potrzeby tej składanki specjał z muzycznego laboratorium Benjiego to hipnotyczna, intensywna jazda na najwyższych obrotach, którą nie powinien pogardzić żaden miłośnik psychodelicznych dźwiękowych stymulantów. "Liquid Lunched", ostatni z zamieszczonych na krążku utworów, to produkcja autorstwa Lucasa i nieznanego mi Ricka Featherstone'a. Ze względu na kapitalne wykonanie i spójny, duszny klimat, całość przypomina mi bardzo twórczość Children Of Paradise (pamiętacie znakomitą płytę "Urban Alien"?).

Goa, full-on, progressive, dark, full power - zapomnijcie o tych wszystkich szufladkach. Tutaj mamy przede wszystkim stary dobry psychedelic trance, o czym zdają się zapominać przy okazji różnych produkcji zarówno twórcy, jak i sami odbiorcy. Kompilację tą stawiam zaraz obok opowieści o tajemniczych kryształowych czaszkach ("The Mystery Of The Thirteen Crystal Skulls" i "The Secret Of The Thirteen Crystal Skulls"). Przewijający się na okładce DJ stanął na wysokości zadania, bowiem składu artystów zebranych tu przez Lucasa może pozazdrościć niejedna wytwórnia, a z uwagi na widniejące w spisie utworów pseudonimy i nazwy projektów, kompilacja ta to prawdziwy pojedynek osobowości. Symbolizujący stare dobre czasy artyści z łatwością dopasowali się do nowoczesnych realiów, nie zapominając o swoich korzeniach, a efekt jest wyjątkowo świeży i powalający. Płyta ta daje do zrozumienia, że Brytyjczycy zawsze mieli i wciąż mają dużo do powiedzenia w kwestii psytransu. Solidne numery takie jak "Porcupine", "Living Dangerously", "Pipeworm", czy "Nerve Centre" powinny zadowolić nawet najwybredniejszych. Jakiś czas temu jakość marki TIP World została poważnie osłabiona, a potencjał w niej tkwiący jest regularnie zaprzepaszczany. Mam nadzieję, że wraz z pozycjami wydawniczymi tego typu stajnia Raja Ram odbuduje swój podupadły wizerunek i skieruje działania na właściwy tor.

Templar