Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

people walk funny


people_walk_funny
Cronomi Records, 2009


1. OOOD - Freon (First Time Lucky '98 Remix)
2. New Born - Purity
3. K.O.B. - Go Cyborg!
4. Jikkenteki - Automagic (Subra Remix)
5. PortaMento - Sugar Shock
6. Liquid Flow - Synergy
7. Artifact303 - Levitation Device
8. Amanians - Fireworks
9. Artha - Sannjasin

Cronomi Records to kolejny z coraz liczniejszych reanimatorów wydawałoby się zapomnianego tematu goa transu, czy starszego brzmieniowo psytransu w ogóle. Po całkiem udanym debiucie w postaci składanki "Freshly Cut Tomato" Michael Anenburg vel Mike A przystąpił do realizacji kolejnej kompilacji i tak oto pojawiła się płyta "People Walk Funny". Wyjątkowa jest już okładka płyty, która nie trąca jakimikolwiek fotoszopowymi akrobacjami, za to pełna jest ręcznie rysowanych motywów. Nawet jeśli nie przypadnie komuś do gustu, to trzeba oddać, że wyróżnia się znacznie na tle innych. Niemniej ciekawa jest zawartość płytki, gdzie napotkamy również znanego nam ziomka z Malborka.

Na wstęp Mike A wybrał utwór OOOD. "Freon (First Time Lucky '98 Remix)" ma już 11 lat, gdyż został stworzony w 1998 roku. Trzeba przyznać, że nic nie stracił ze swojego kolorytu, a wręcz przeciwnie - sprawia wrażenie, jak gdyby został stworzony stosunkowo niedawno. Choć jego budowa wydaje się być monotonna, to złudzenie to pryska za sprawą różnych małych detali w tle, które w mig ożywiają każdy moment spędzony z tym brytyjskim psy-tworem. Podążający za nim "New Born - Purity" ze swoją zadziornością i pyskatymi kwasikami pasuje jak ulał do starego repertuaru Total Eclipse, co oczywiście jest komplementem. Po pewnym czasie może się jednak znudzić, na szczęście w porę nadchodzi "Go Cyborg!". K.O.B. (skrót od Kind Of Behaviour) to alter ego Filterii. W swoim najnowszym wcieleniu Jannis jest bardziej stonowany, co nie oznacza, że nie doświadczymy czegoś magicznego w typowym dla niego stylu na odpowiednich obrotach. Witają nas sample małego Stewiego z kreskówki "Family Guy", które przewijają się zresztą jeszcze dalej w trakcie utworu, po czym numer rozkręca się z wolna, z czasem przypominając dokonania Filterii, jednak w bardziej powściągliwej i zdecydowanie mniej chaotycznej wersji. Dalej mamy Subrę, czyli samego właściciela wytwórni (Mike A), remiksującego utwór Jikkentekiego. Słuchając "Jikkenteki - Automagic (Subra Remix)" łatwo zauważyć, że fuzja talentów obu panów zdała egzamin. W utworze napotkamy pęczki powykręcanych melodii i ostre acidy w wyrazistych barwach Green Nuns Of The Revolution. W "PortaMento - Sugar Shock" i "Liquid Flow - Synergy" mamy obowiązkową porcję dobrze podkręconego, kwaśnego TB-303 i dynamicznego klimatu godnego niejednej goa-balangi. Przyszła kolej na projekt Artifact303. Ten gość jest jednym z moich osobistych ulubieńców jeśli idzie o rewitalizację goa transu, zresztą nie mogło być inaczej po usłyszeniu jego "Feelings" i "Energy Waves (Positive Mix)" ze składanek "Opus Iridium" i "Sundrops - Light In Motion" (obie z Suntrip Records). To prawdziwe petardy. Monumentalne, kosmiczne melodie wsparte solidną, dynamiczną podstawą "Levitation Device" szybko pokażą kto jest jedną z najbardziej liczących się osób w goa-transowym światku. Liczę na pełen album, bowiem taki po prostu musi się w końcu ukazać i niezależnie czy pojawi się on w Cronomi Records, Suntrip Records czy w jakimkolwiek innym labelu wiem, że będzie on co najmniej dobry. Nie zawodzi również Amanians. "Fireworks" to bodaj najszybszy z wszystkich utworów. Łatwo przypomnieć sobie z nim chwile spędzone z pierwszymi dwoma albumami Cosmosisa, ponieważ nie idzie on na kompromisy jeśli chodzi o goastyczny szał i staroszkolną kwaśność, jakich tu mamy pod dostatkiem. Dotarliśmy do ostatniego z numerów. Tu Mike A docenił również to co w kwestii transu dzieje się w Polsce, wybierając na podsumowanie poprzedników z płyty utwór "Sannjasin" autorstwa malborskiego Arthy, który dostał najwięcej miejsca na krążku, a konkretniej nieco ponad 10 minut. Ociężały i kipiący od kwasów wszelkiego rodzaju (od dostojnych i świdrujących, poprzez chropowate, po momentami mruczące) tłusty moloch wyróżnia się od całej reszty swoim wykonaniem i stonowanym tempem. Osobiście preferuję szybsze numery Arthy, ale jako zakończenie krążka jest on w sam raz, jednocześnie zaostrza apetyt na mający pojawić się w tej samej wytwórni debiutancki album Michała. Po właściwym zakończeniu płyty w postaci "Sannjasin" znajduje się jeszcze wrzucony dla zgrywu przez kompilatora płyty krótki ukryty utwór składający się z samej prostej perkusji i banalnej melodyjki w stylu starych gierek telewizyjnych.

Świat psytransu miał, ma i będzie miał nie raz swoje wzloty i upadki. O części wydawnictw najchętniej byśmy zapomnieli, inne zaś witamy z otwartymi ramionami. Do tej drugiej grupy mogę zaliczyć tą kompilację. Warto przygarnąć ją do swojego odtwarzacza, ponieważ zawarte na niej utwory prezentują brzmienia spotykane już lata wcześniej u protoplastów gatunku, jednak dorzucają od siebie w pełni nowoczesne podejście do tematu, dzięki czemu nie czujemy się jak w starym, zakurzonym antykwariacie. Niektóre z kawałków potrafią momentalnie przykuć uwagę, inne są mniej ciekawe, ale nie ma tu mowy o jakichkolwiek pustych wypełniaczach. Rzekłbym, że prezentowane na tej płycie brzmienie jest chwilami nawet ciekawsze niż to prezentowane przez Suntrip Records, ale z takimi osądami wstrzymam się jeszcze do czasu, kiedy dyskografia Cronomi Records będzie bogatsza o kilka pozycji. Merytorycznie płyta daje radę. I o to właśnie chodzi.

Templar