Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

pure planet 4


pure_planet_4
Kagdila Records, 2010


1. Ajna - Mother Gaia
2. Goasia - Terra Incognita
3. Goasia - Man Who Touch The Sky
4. Cosmic Silence - Cosmogenesis 2012
5. The Grey Guy - Luna 3
6. Cosmic Silence - Chakral Voyage
7. The Grey Guy - Entity
8. Liquid Flow - Aural Extacy
9. Lapsus - De Tevroegkomer

Nie ukrywam, że początek najnowszej składanki skompilowanej przez DJa Chakrasa mnie rozczarował. Coś mi w tym utworze Ajna nie zagrało. Zbyt słodki, trochę za bardzo nijaki. Ot, plum plum plum ubrane w metafizyczny ciuch. No i ten sampel, który "już gdzieś słyszałem". Chociaż to zupełnie bez znaczenia. Nieco lepiej zaczyna być przy "Goasia - Terra Incognita". Lekko nostalgiczna melodia zapada w pamięć, ale całość ponownie jakoś niknie w ogromie melodyjnych psy-kawałków. Na plus pojawia się wyłaniający się w dalszej części utworu ultra-radosny wydźwięk i pomimo początku - nadzwyczaj optymistyczny przekaz. Na dobre rozkręcamy się jednak przy "Cosmogenesis 2012". Tytuł zobowiązuje i dostajemy silny, rozkręcający imprezę kawałek z charakterystycznym basem. Chociaż jak dla mnie melodia z 2:35 ma za mało mocy. Mimo to ponownie Goasia każe nam szybko zapomnieć o pierwszych trzech kawałkach. Przy "Man Who Touch the Sky" całe trio wydaje się być dosyć niemrawe. Ten utwór jest właśnie taki, jaki to kiedyś dawno temu goa trance bywał - to opowieść. A taką z nut utkać już nie tak łatwo... Tak wiec odkładamy nudę na bok i wsłuchujemy się w gwizdającego Ennio Morricone, prawdopodobnie aktualnie na jakiejś zacnej substancji psychoaktywnej. ;) Następny w kolejce czeka niejaki The Grey Guy i ponownie - jeśli facet dostał dwa utwory na takiej składance, to nie może to być przypadek. I nie jest, gdyż jest to zaledwie przedsmak tego co nastąpi. Żeby było zabawniej pisząc o poprzedniej edycji "Pure Planet" zaznaczyłem, że należy mieć oko na dalsze poczynania Cyberiona. Tak się składa, że to właśnie projekt Patricka Camerona, który tym razem atakuje pod innym pseudo. I to jak! Kolejny raz Cosmic Silence (Michael Nadj), który przeskoczył z Suntrip Records (udzial w "Twist Dreams" z 1997 roku właśnie tej wytworni) do Kagdili. Już wiemy, że jego styl jest miękki i łagodny, za to atmosferyczny i mocno pozytywny. "Entity" uznaję za złotego medalistę tej składanki i podobnie jak w przypadku "Artifact303 - The Feelings" czy "Cyberion - Linked Souls" jest to prawdziwa torpeda. "The Grey Guy" prezentuje idealny styl, bez zbędnych dźwiękowych wstawek jakie zdarzyło mu się popełnić pod drugim pseudonimem artystycznym. Zaraz po nim następna znakomitość - Liquid Flow. I jeszcze jeden parkietowy wymiatacz. Czy potrzebujemy ludzi, którzy pchną cały ten odradzający się goa-ruch do przodu? Nie wydaje mi się. To wyniknie samo z siebie i praktycznie każdy gatunek muzyczny obserwuje z czasem powroty własnych podgatunków. Młodzi ludzie odkrywają to wszystko na nowo. Kto przyjdzie na takie imprezy? Na pewno nie ci, którym chodzi o napierniczanie. Oni nie przyjdą. Owszem. Niektórzy zrobili z tego muzykę czysto imprezową. To nic złego. Błąd polega na tym, iż ludzie stosują do typowej psy-imprezy niewłaściwe używki. To nakręca wszystko. Nie ma co się porywać na "analizy sceny", więc będzie krótko - za rytmami w tym stylu kryła się często pewna filozofia. Sposób na życie. To zrzeszało specyficznych ludzi. Czy każda goa płyta musi mieć dar przekonywania do siebie np. zwolenników full-onu? Nie. Ile full-onowych płyt podoba się zatwardziałym melodyjnym freakom? Niewiele. Ale też rzadko zdarzają się cukierki jak antyczny "Space Cat - Power Up" chociażby. Lapsus kończy tą kompilacje. Wyróżnia się nie tylko fragmentem z kultowego filmu "Pi". Zaostrzone melodie i poprawna konstrukcja całości zapewniają dużo dobrej energii.

Ok. To płyta bardzo dobra. Nie jest wyśmienita, ale nie można mieć wszystkiego. Rozczarowanie wynika jedynie z braku dziewięciu prawdziwych "goa-morderców", a zamiast nich jest ich jedynie 5-6. :) Nie do końca takiego wstępu oczekiwałem od słynnej serii, ale trzeba przyznać, że wraz z wydaniem tej płyty pałeczkę ponownie przejmuje Kagdila Records. To kompilacja, która staje się bardzo wyrazista i głęboka. Pierwszy odsłuch wiele odkrywa, ale jeszcze więcej dają kolejne. Niedługo bedzie określana mianem "klasyki". :)

JetMan