Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

solar signals


solar_signals
Iono Music, 2007


1. Timedrained - Unloved
2. Funky Dragon - Kristal Draggin
3. Visua - Shaman
4. Saeg - Solar Signals (Timedrained Remix)
5. Klopfgeister - Luminosity (Invisible Reality Remix)
6. Invisible Reality - Real Vision
7. Suntree & Antigravity - Getting High
8. Temptation - Mountains
9. Procloure - Sad On Red

Zeszłoroczna propozycja berlińskiej oficyny Iono Music może sprawdzić się i w tym roku, za sprawą swojej przystępnej, kolorowej i nie przesłodzonej formy. "Solar Signals" to kompilacja utopiona w blasku słońca, bzyczeniu letnich owadów i rozwiewanym przez wiatr eterycznym zapachu kwiatów. W praktyce oznacza to bujanie i tupanie nóżka z radości, szczyptę gwiezdnych klimatów i frywolne parkietowe podrygi wesołych imprezowiczów. Rozpoczynający się nad wyraz spokojnie otwierający utwór "Timedrained - Unloved" jest w pełni wyluzowanym przedsmakiem całości. Rozpoznawalny od pierwszych sekund numer Kristal Dragon przyklaskuje reszcie - tak jak pisałem, niezobowiązująca, czysta zabawa na padach, perkusji i efektach. Pomimo przewidywalnego basu i braku oryginalności track autorstwa Visua jest klasycznym przykładem solidnego psytrance. Tytułowy "Solar Signals" (remiks Timedrained) naszlifowany przez Saeg'a podtrzymuje eklerkowo-lizakowy wydźwięk składanki, a kolejna porcje waty cukrowej proponuje Klopfgeister. Dosłownie na granicy przesłodzenia przechodzimy do nieco lepszej drugiej części płytki. Całkiem konkretny, powyginany basik i trochę większą odwagę w oferowaniu słodyczy znajdziecie w numerze "Real Vision" autorstwa Invisible Reality. Chociaż "Getting High" już z tytułu wydawać się może mdły, po bliższym zapoznaniu się odkrywa zróżnicowane ciepłe wnętrze przypominające fakturą podgrzanego arbuza pomalowanego fluoro farbkami. Temptation oferuje podroż w góry - podobnie jak w pozostałych przypadkach nie będziemy dźwigać 75-kilogramowego plecaka ze stelażem, ale raczej zwiewną chustę przyozdobioną etnicznymi znakami zagadkowego znaczenia. Ostatni sprawiedliwy na krążku, czyli kawałek "Sad On Red", przypomni niektórym o istnieniu uplifting trance w tym trochę bardziej komercyjnym wydaniu, aczkolwiek nie zauważyłem tutaj zwycięstwa pustki nad formą i przez te 6:51 czasu trwania utworu Procloure udowadnia, że potrafi zapanować nad sekwencerami. Czysto, ładnie i schludnie, być może bez gigantycznego polotu, ale za to z rozmarzeniem godnym książek Tolkiena. Udział artystów z wielu zakątków naszej planety: Brazylii, Meksyku, Izraela, Danii, Szwecji, Austrii oraz Niemiec gwarantuje różnorodność w podejściu do tematu i brak znudzenia. O ile macie ochotę na bezinteresowną podroż na różowej elektronicznej chmurce, ta płyta się do tego nadaje. Wszystkim pozostałym należy ją odradzić. Bo niby to psychedelic trance, ale znajdujące się tutaj produkcje nie zawsze dają możliwość wejścia w *ten* stan. Dlaczego? Co czyni album psychedelicznym, poza indywidualnym podejściem każdego? To bardzo lekka w odbiorze płytka, psychedelicznosc kryje się między dźwiękami i często jest to cos "ważącego" trochę więcej. W tym wypadku znaleźć ją można jedynie w niektórych z zaprezentowanych numerów.

JetMan