Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

tIP singles 2


tIP_singles_2
TIP Records, 1997


1.Psychopod - Universal Mind
2.Synchro - Human Oscillator
3.Laughing Buddha - Karma
4.Doof - Weird Karma
5.The Infinity Project - Hyperspaced
6.Synchro - See Ya Later, Oscillator!
7.Hallucinogen - Soothsayer
8.The Deviant - S.T.C.
9.Snake Thing - Scorch

Kolejny powrót do psychoaktywnych korzeni - dziewięć singli z TIP, bez których nie warto żyć. :)

Wydany po raz pierwszy w październiku 1997 roku - można powiedzieć "stary ale jary" kawałek "Universal Mind" rozpędza nas interesującym początkiem i sporą ilością przefiltrowanych melodyjnych pętelek wspartych echem. "Human Oscillator" autorstwa Synchro (Jeroen Van Garling) to świetna, progresywna pozycja. Pozytywnie zaskakuje, a im dłużej się jej słucha tym bardziej się podoba. "Karma" doczekała się wznowienia na tym CD'ku, po szybkim wykupieniu całości pierwszego nakładu. Ma w sobie sporo uroku - słyszymy dużo świergotów, trochę kwasików a w tle cały czas krąży przesterowane tytułowe słowo. Pozostajemy w kręgach karmicznych - tym razem swoje pięć minut dostaje Nick Barber. Poza zaledwie kilkoma pozycjami nie przepadam za Doofem, także tym razem odniosłem wrażenie, że jego produkcje opierają się na schemacie "poupychania" kupy rozmaitych dźwięków w jedno miejsce, splecenia tego jednostajnym rytmem i dodania tytułu. Denerwuje także zbyt dominujący nad resztą beat. Najsłabszy track tej kompilacji - trochę zabrakło koncepcji, a pozytywy to mogące się spodobać 'modulowane wycie wiatru' występujące dwa czy trzy razy. Na szczęście T.I.P. nie zawiódł - bardzo miła sprawa, distortion trochę pomieszał w głowie G. Woodowi a Raja Ram jak zwykle dostarczył nieco etnicznego feelingu do całości. Kolejny numer Synchro na tej składance jest lepszy od poprzedniego - świetna, lekko funkowa atmosferka, odpowiednie tempo i nieźle wkomponowany w to wszystko bas. "See Ya Later Oscillator" trzyma bardzo wysoki poziom, tak jak i następna trójka. Na horyzoncie Hallucinogen. Ktoś kiedyś powiedział, że "są takie utwory, których słuchamy po raz pierwszy i od razu wiemy, że nie będą chodzić po ulicy i żebrać"... i tak jest z tym klasykiem. Posford funduje swoje charakterystyczne kwaśne wkrętki i sporo melodii, która choć jest stosunkowo prosta - "wpada w ucho i trzyma się słuchacza przez resztę dnia", jak w większości jego produkcji. Jeden z pierwszych singli wydanych przez TIP Records (TIP004'95), nie wypada nie mieć go w swojej kolekcji. "S.T.C." nie daje odetchnąć nawet na chwilkę - pierwsza połowa nieco spokojniejsza i uboższa w melodie, więcej przesterów i suchych odgłosów o pochodzeniu trudnym do ustalenia. :) Druga przypomina dawne lata świetności Goa. Naprawdę świetna robota. Ostatni track, trochę zaskakująco, stał się dla mnie najlepszym na krążku. "Scorch" pod pewnymi względami mocno przypomina stare produkcje z amigowej sceny muzycznej a w środku siedzi tyle rozmaitych dźwięków, że można by nimi wypełnić ze trzy utwory, a nie jeden. Sporo melodii, zmieniające się motywy przewodnie, przeskakujące z niskotonowych pętli na tajemnicze chanty jakiejś plemiennej szamanki przeplatane bębnami i ciekawa konstrukcja, która nie pozwala się nudzić aż do samego zakończenia. Całość ani za wolna, ani za szybka - idealnie wyważone proporcje, uniknięto przeładowania zbyt wieloma różnymi samplami. Składa się to wszystko na całkiem oryginalne podejście do transu, z silnymi wpływami breakbeatu.

Co chyba jest najważniejsze w tej kompilacji to to, że płytka jest równa jak wyściółka markowego stołu bilardowego ;) - polecam, nie będziecie rozczarowani.

Ocena: 8/10

JetMan