Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

tegma - arriva marsta


tegma_-_arriva_marsta
JOOF Recordings, 2011


1. Arriva Marsta
2. Let the Violine Play
3. Tribal Nature






Autorzy tak znanych utworów jak "Werewolf" czy "What's Akabar" kontynuują swoją muzyczną podróż. Tym razem szwedzki duet w postaci Omara Chelly i Jasona Orfandisa serwuje nam złożoną z trzech numerów EPkę wydaną na początku grudnia pod szyldem JOOF Recordings. Rok po "002: Avant.Garde" (marzec 2005, greckie Candyflip Records - swoją drogą jak ten czas zapiernicza) czeskie Tribal Vision Records wypuściło "Around The World In 80 Minutes" i to już było dla mnie przegięcie i zmarnowany potencjał, chociaż co poniektórym tamta płytka podeszła. Dla mnie było zbyt prosto, banalnie i zwyczajnie nudno. "Lo-Fi Adventures" mówiąc szczerze nawet nie poznałem. Ale dosyć wspominania, spójrzmy co tym razem mamy na talerzu. Hm. Może to ja się starzeję, a może po prostu ktoś stara się mi wcisnąć niezły kit. Tytułowy "Arriva Marsta" to jakieś nieporozumienie. Takie tam pyk puk pik. Nie wiem czy można się na tym pobujać, pewnie i można. Nie wiem czy na trzeźwo. ;) Numer drugi zaczyna się całkiem fajnie - skrzypki i jakieś bębenki, które przypominają mi Safri Duo, które to wydało całkiem niezły album... hej chwila, że co? Naah. Panowie. Nie bierze mnie to. Nie kreci i nie porywa. No dobra, jest kilka ciekawszych momentów, a nawet fajny falujący lead w tle przypominający mi coś z bardziej mrocznych klimatów... fajnie. Można sobie pogibać. Ale absolutnie nie ma tutaj żadnej magii. Jeden motyw przewodni leci w kółko przez cały numer. Nie mam zamiaru się na to nabierać. "Tribal Nature" rozwija się podobnie. Bębenki, jakiś sampelek tu, cos zabrzęczy tam... itd. Ale nie ma szoku. Co się stało z Tegmą? Może to ja się zmieniłem. Wniosek - bardzo mało to wszystko psytransowe, tak naprawdę. Dwóch ostatnich kawałków na EPce można sobie posłuchać i zapomnieć. Jeśli o mnie chodzi to ostatni naprawdę dobry album od tej dwójki to wydany w 2002 roku (od Digital Structures) "Encoded / Decoded" z tak cudownymi kawałkami jak chociażby mój ulubieniec "Mölleswinger". Kudy temu czemuś do tamtego wydawnictwa.

JetMan